Wróciłaś do domu. Zdałaś sobie sprawę, że wciągu zaledwie jednego weekendu zdążyłaś przeżyć swój pierwszy pocałunek, być na dwóch imprezach, stracić przyjaciółkę i spróbować kokainy. Lata młodości chyba nie powinny tak wyglądać.
Tak jak obiecał, do domu odwiózł cię tata Daniela. Przez całą drogę nie odezwaliście się do siebie słowem, a kiedy wreszcie zaparkował pod twoim domem, opóźniałaś jak tylko mogłaś konfrontację z rodzicami. Co prawda, pan Tande obiecał cię bronić, ale nie mogłaś się spodziewać niczego dobrego po tym człowieku.
Co mu w tobie przeszkadzało? Nie byłaś wystarczająco ładna? Może po prostu nie odpowiadało mu to, że nie byłaś wystarczająco bogata jak na dziewczynę sportowca?
Z każdym pytaniem rodzącym się w twojej głowie, samoocena, którą i tak już miałaś zaniżoną, spadała. Nagle, w jednym momencie jakby ktoś ściągnął ci z nosa różowe okulary i założył te ciemne, ponure, przez które patrzenie sprawiało ból.
Stanęliście przed drzwiami twojego domu a pan Tande nacisnął przycisk dzwonka. W mgnieniu oka przed wami ukazały się postacie twoich rodziców.
- Witaj, Lars - przywitał się mój towarzysz - Przywiozłem Evelyn, bo zasnęła u mnie oglądając film z moją córką - skłamał, ale dlaczego? I czy on w ogóle miał córkę?
Starałaś się nie dać po sobie poznać, że każde słowo, które wypowiedział mężczyzna jest kłamstwem. Głowę miałaś spuszczoną w dół, aby nie patrzyć na rodziców. Było ci wstyd, że w ogóle doszło do takiej żenującej sytuacji. W oczach miałaś łzy i za nic w świecie nie chciałaś, aby spłynęły po policzkach.
Rodzice przyglądali ci się badawczo aż w końcu twój tata powiedział:
- Dziękuję, Markus - wpuścił cię do domu a następnie zamknął za tobą drzwi.
Zaczęłaś się rozbierać a oni czekali aż skończysz. Mama miała zatroskaną minę i stała za tatą, który skrzyżował ręce na piersiach.
- Co ty sobie wyobrażasz? - zaczął nie dając ci dokończyć ściągania butów.
Popatrzyłaś na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- Mogliście mi nie zabierać telefonu - powiedziałaś ledwo dosłyszalnym głosem.
Prychnął rozkładając ręce.
- Chyba nie jesteś jedyną osobą posiadającą telefon na tym świecie - odparł ironicznie.
Czułaś jak policzki przybierają kolor purpury a łzy przedostają się na zewnątrz.
Nawet ich nie wytarłaś. Wiedziałaś, że ojciec ma rację.
- Przepraszam - wyszeptałaś.
- Słuchaj, smarkulo. Masz wszystko, niczego ci nie zabraniamy, dostajesz co chcesz, płacimy ci dosłownie za każdą rzecz, więc w zamian wymagamy tego, żebyś oszczędzała nasze nerwy i informowała nas co się z tobą dzieje, do cholery - podniósł głos, szczególnie akcentując ostatnie wyrazy.
- Lars - zagadnęła mama.
- Nie przerywaj mi - rzucił - Teraz dostajesz z powrotem swój telefon, idziesz na górę do pokoju i grzecznie przygotowujesz się na jutrzejszy dzień w szkole, zrozumiano?
Pociągnęłaś nosem. Byłaś cała zapłakana i nie miałaś odwagi nawet spojrzeć na swojego rodziciela. Nigdy wcześniej nie widziałaś go tak zdenerwowanego, a zwłaszcza w stosunku do ciebie. Każde jego słowo potęgowało twoją histerię i powodowało spazmy wywołane płaczem. Było ci tak cholernie wstyd, że miałaś ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy z niej nie wychodzić na powierzchnię.
Odzyskałaś telefon i potulnie spełniłaś żądania ojca. Poszłaś na piętro do swojego pokoju a następnie wzięłaś odświeżający prysznic. Chciałaś jak najszybciej zapomnieć o tym dniu.
***
Przyszedłeś wyczerpany po treningu do domu. Kac morderca nie zna serca, jak to mówią. Ledwo trafiłeś kluczem do dziurki, aby otworzyć drzwi. Ojciec kazał ci wrócić autobusem, bo w takim stanie nie było mowy o samochodzie.
Na treningu też nie było kolorowo. Oddałeś najgorsze skoki z całej drużyny. Nawet młodziutki Joachim Bjoereng z kadry juniorów był lepszy. Nie widziałeś swojego miejsca w składzie na następny konkurs Pucharu Świata, a już tym bardziej na Mistrzostwa Świata w Falun.
Kiedy wreszcie dostałeś się do mieszkania, zauważyłeś, że w salonie na kanapie siedzi twój ojciec. Czytał gazetę, ale kiedy cię zobaczył, przerwał czynność i gapił się w twoją mierną, lekko przechyloną sylwetkę.
- Popatrz na siebie - zaczął - Jesteś zadowolony ze stanu, do którego się doprowadziłeś?
- Jeden raz nikomu jeszcze nie zaszkodził - broniłeś się, jednak w głębi duszy przyznałeś mu rację. Czułeś się jak ostatni śmieć. Nie dość, że fizycznie byłeś wyczerpany, to psychicznie nie mogłeś się pogodzić ze swoimi okropnymi skokami.
Mężczyzna wstał i stanął naprzeciwko ciebie. Był ubrany tak jak zwykle, koszula, spodnie od garnituru, drogie eleganckie buty. Całkowite przeciwieństwo ciebie: ubranego w sprane dżinsy i biały t-shirt pod czerwoną koszulą w kratkę, która niewiadomym sposobem znalazła się pod ręką rano.
- Chcesz pojechać na Mistrzostwa Świata? - zapytał a ty przeczesałeś palcami swoje blond włosy. Odpowiedź była oczywista - Może inaczej. Chcesz w ogóle zostać profesjonalnym sportowcem?
- Jestem profesjo...
- Popatrz na siebie w lustrze i powtórz to jeszcze raz - uniósł się rzucając gazetą o podłogę.
Wzdychnąłeś ciężko i popatrzyłeś na miejsce gdzie upadła gazeta. Była to ta sama gazeta, którą zawsze czytał zanim miał zrobić ci awanturę. Akurat była otwarta na stronie z twoim zdjęciem, 6 lat temu, kiedy jako 15-latek wygrywałeś Mistrzostwa Świata Juniorów.
- Tato... - zacząłeś, ale ten znów nie dał ci dokończyć.
- Masz wszystko do cholery. Możesz być najlepszym norweskim skoczkiem od wieków. Nawet Romoeren czy Jackobsen mogliby zazdrościć ci takich sukcesów, jakie ty osiągałeś mając zaledwie 16 lat. A ty co? Szlajasz się po cudzych domach, pijesz, ćpasz, nie wiadomo co robisz a potem przyprowadzasz jakieś smarkule do mojego domu! Dosyć tego! - energicznie gestykulował, co było normalne kiedy się złościł.
Ostatnia kwestia sprawiła, że poczułeś ukłucie w klatce piersiowej. Evelyn. Zupełnie o niej zapomniałeś a przecież to ty namówiłeś ją, aby spróbowała kokainy. Ta myśl sprawiła, że poczułeś się jeszcze gorzej.
Miałeś ochotę sam uderzyć się w twarz. Zasługiwałeś na to i tylko czekałeś aż twój ojciec to zrobi. Do tego jednak nie doszło.
- Wiem, że jest ci ciężko uporać się z tym wszystkim, ale spróbuj. Dla mamy - powiedział nieco łagodniejszym głosem.
- Mamy już tutaj nie ma - odparłeś zatrzymując łzy w oczach. Widziałeś jak zabolały go twoje słowa. Udawał twardziela, ale w głębi serca też nie mógł pogodzić się z jej śmiercią. W jego oczach tańczyły iskierki gniewu pomieszane z czernią nieogarniętego bólu.
- Albo zaczniesz normalnie żyć i skupisz się TYLKO i wyłącznie na skokach, albo możesz zacząć się pakować i iść na ulicę - powiedział najbardziej stanowczym tonem jaki kiedykolwiek słyszałeś z jego ust.
Ustąpiłeś. Pobiegłeś po schodach do swojego pokoju. Rzuciłeś torbę treningową na ziemię, jakby to ona właśnie upokorzyła cię przed samym sobą.
Usiadłeś na kraju swojego łóżka i opierając łokcie o kolana, schowałeś twarz w dłoniach. Zamknąłeś na chwilę oczy. W twojej głowie pojawił się tylko jeden, niczym niezakłócany obraz. Obraz twarzy Evelyn.
___________________________
Cześć! Miało być wcześniej, nie wyszło, znów przepraszam :(
Niestety, myślałam o zawieszeniu tego bloga, ale po prostu szkoda było mi tej historii. Byłam na LGP i tam zachowanie niektórych dziewczyn względem naszego bohatera mnie załamało. Minęło dwa tygodnie i zdążyłam się już otrząsnąć z tego doświadczenia (osoby z twittera pewnie wiedzą o co chodzi). Nadchodzę z nowym rozdziałem, mam już napisane kilka do przodu, więc myślę, że pojawią się szybciej :)
Pozdrawiam i czekam na opinie!
współczuję mu, współczuję wszystkim "popularnym" ugh.
OdpowiedzUsuńwracając do rozdziału - smutno mi się zrobiło ;_; oboje mają na pieńku z rodzicami, co nie jest fajne. a może to oni zagwarantują sobie wspólne szczęście, mimo tego?
czekam na kolejny z niecierpliwością <3
Widzę, że atmosfera z rozdziału na rozdział się zagęszcza... Bardzo mi się podobał fragment rozmowy Daniela z ojcem - wczułam się, nie szczędziłaś słów do opisania tego i fajnie to wszystko wyszło :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Daniel wkrótce spotka się z Evelyn, bo chyba mają sobie do pogadania (i mam nadzieję nie tylko do pogadania ;))
Co do LGP... haha, muszę się tu też wypowiedzieć :D uśmiałam się z tych hotek, serio... Naprawdę kompromitacja, rzuciły się na niego, jak na mięso xD
Buziaki i czekam na następny xxx
A ja w tym rozdziale zauważyłam już wpływ Evelyn na Daniela. Bo czy on wcześniej martwił się o te przypadkowe dziewczyny, z którymi na pewno miał do czynienie? Nie. A teraz przejmuje się Evelyn. I skoro jego mamy już nie ma, a on nie potrafi zmienić się dla niej, to nich zmieni się dla Evelyn. By ona nie musiała się więcej wstydzić, kiedy wróci do domu po spotkaniu z nim.
OdpowiedzUsuńRodzice dziewczyny mają trochę racji. Eve troszkę za bardzo się rozszalała.Oni się o nią martwią, to naturalne. Ale nie wiedzą, co się z nią dzieje i dlaczego tak nagle się zmieniła.
Pozdrawiam i całuję! ;*
Hej! :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pojawiła się nowość! ❤
Co do rozdziału?
Genialny. :)
Evely? Biedna... Zagubiona... Takie myśli przyszły mi od razu na myśl. Pan Tande zachował się nie fair. Był okrutny. Szkoda słów.
Wydaje mi się, że martwi się o syna. Ba! Jestem tego pewna. Jednakże taka szorstkość nie pomoże. Może lepsza byłaby ciepła, szczera rozmowa?
Oboje cierpią. Daniel stracił matkę. Pan Tande stracił żonę. Może to właśnie dla niej powinni się zmienić?
Ojcowie Eve i Daniela są niema identyczni... Surowi, bezwzględni i wymagający... Ale jestem pewna, że jest to spowodowane jest szczerą troską i miłością do swoich dzieci. :)
Czekam na kolejny! ❤
Buziaki! :*
Już jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział pierwsza klasa! Rewelacja.
Szkoda mi Daniela... Pogubił się chłopak. A jego ojcec najwidoczniej tego nie widzi. Sława najważniejsza.
Ojciec Evelyn również jest surowy,ale trochę na inny sposób. Bardziej się o nią troszczy, martwi.
Jeśli chociaż o LGP to wiem o co Ci chodzi. Zauważyłam,że nie tylko Daniel był " celem" tych wszystkich napalonych dziewczyn. Masakra jakaś...
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Całuski. ;*
Cudowny rozdział, zresztą jak zwykle ♥
OdpowiedzUsuńOjciec Daniela jest surowy i trochę okrutny, zależy mu tylko na sławie syna, ale widać że też martwi się o niego. Ojciec Evelyn jest inny, mniej surowy, potrafi się wkurzyć, ale troszczy się o córkę.
Hahah, to takie porównanie ojców w tym rozdziale xD
Widać, że Evelyn jest dla Daniela wyjątkowa. Myślę, że dzięki niej przestanie imprezować i skupi się na skokach. Dla niej będzie chciał się zmienić ♥
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*/ Kasia Lewandowska-Reus .
O matko, mam łzy w oczach.. tak mnie wciągnęła ta historia!
OdpowiedzUsuńWspółczuje obydwojgu, mają wymagających rodziców. Każdy chce by doszli na szczyt, ale czy nie wymagają zbyt wiele? Izolują ich od szczęścia.
Kurde, widać że Danielowi zależy na Evelyn. Może jest trochę nieodpowiedzialny, zapomniał o niej tak łatwo, jednak miał trudną przeszłość z którą nie może sobie poradzić. Mam nadzieje, że Evelyn mu pomoże :)
Pozdrawiam!
Witaj :*
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie zaległości :) Przepraszam, że nie czytałam na bieżąco, ale miałam bardzo napięty grafik w pracy i masę obowiązków domowych. Mam nadzieje, ze nie jesteś zła :*
Ojojoj, coś mi się zdaje, że znajomość Daniela i Evelyn będzie bardzo ciężka z powodu ich rodziców, którzy są... no cóż... wymagający, jak określiła ich moja poprzedniczka, Red Gueen.
Przepraszam, że mój komentarz jest krótki i beznadziejny, ale mam masę zaległości na blogach, które chciałabym jak najszybciej nadrobić.
Czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*
nic się nie stało, dziękuję, że jesteś ♥
Usuń
OdpowiedzUsuńBiedna Evelyn. Cierpi przez Daniela i trzeba to powiedzieć. Zaczynała zaznawać życia, które dopóki nie poznała Tande było Jej całkiem obce. Rodzicie czasami nie potrafią zrozumieć nastolatków, ale martwią się o Nią i chcesz, żeby wyrosła na dobrą kobietę. Czas naprawdę przyjąć sobie to do serca, dopóki nie będzie za późno. Ojciec chłopaka bronił Ją przed ojcem, a Ja może tego nie doczytałam czy zapomniałam, ale Oni się znają.(Wybacz bo czasami jestem trochę roztargniona i mogę coś przeoczyć czytając :( ) Zaskoczyło Mnie trochę, że mówią do siebie po imieniu, ale chyba ojciec skoczka dobrze o tym wiedział.
Nawet takiego jak On potrafi coś wzruszyć. Szkoda, że było to wspomnienie o zmarłej mamie. Takie coś musi być ogromnym bólem, przykrym wspomnieniem i myślą, że nie ma przy Nas ukochanej osoby. Pierwszej kobiety, która powinna wskazywać nam drogę. Może to jest jakiś powód Jego lekkiego życia. Ale widać, że mimo wszystko zależy Mu na Evelyn. Może się zmieni. Dla Niej, dla skoków, dla swojego taty. Tego Mu życzę.
Czekam na następny, buziaki ;*
Wspaniały blog. Rzadko się spotyka by ktoś pisał tak płynnie, lekko i wciągająco. Kłaniam się nisko :) cudowna historia i naprawdę szkoda ze tak rzadko dodajesz rozdziały. Śledzę i czekam z niecierpliwością na następny! :*
OdpowiedzUsuńNie dziwię się jej ojcu, że tak zareagował. Czasami rodzice faktycznie przesadzają, ale dobrze, że Evelyn potrafi ich w jakimś tam stopniu zrozumieć.
OdpowiedzUsuńNaprawdę masz ogromny talent do pisania! Podziwiam Cię za to, jak przekazujesz emocje, jak opisujesz przebieg wydarzeń i że mnie samej aż chce się to czytać. Dziękuję za to! ;)