poniedziałek, 29 grudnia 2014

3 - Take me into your loving arms

Odwiózł cię do domu. Przez całą drogę nie zamieniliście słowa. Nie byłaś w stanie nic powiedzieć po tym, jak nowo poznany chłopak właśnie cię pocałował. Pierwszy pocałunek. Wyczekiwałaś go z niecierpliwością. Miałaś nadzieję, że tym chłopakiem, którego pocałujesz po raz pierwszy w życiu będzie Bjoern, który podobał ci się od przeszło dwóch lat.
Tymczasem pocałowałaś się z całkiem obcym dla ciebie Norwegiem. Chłopakiem, który pomimo, że go nie znałaś, wydał ci się bratnią duszą, jakby jakaś niewidzialna nić was łączyła. Przez całą drogę próbowałaś to sobie jakoś racjonalnie wytłumaczyć, ale nic z tego.
Podczas pocałunku czułaś przyjemne mrowienie w okolicach żołądka. Miękkie wargi Daniela sprawiały, że nie chciałaś przerywać tego cudownego momentu. Chłopak całkowicie cię zauroczył.
Pomimo to, ty wciąż rozmyślałaś o Bjoernie. Jeszcze kilka godzin temu uznał cię za swoją dziewczynę, ale czy faktycznie było to prawdą? Był pijany, ledwo stał na nogach. Z pewnością bredził od rzeczy. Jednak ty i tak miałaś nadzieję, że mówił to szczerze.
Kiedy podjechaliście z Danielem pod twój dom, chłopak postanowił nie wychodzić z czego w głębi serca się ucieszyłaś. Nie chciałaś wysłuchiwać niepotrzebnych i krępujących pytań ze strony rodziców. Wystarczył sam fakt, że wróciłaś o 5:00 nad ranem. Stojąc przed drzwiami wejściowymi próbowałaś wymyślić szybkie wytłumaczenie na tak późną porę powrotu. Ustaliłaś wersję, że żaden z gości wcześniej nie wychodził a ty nie chciałaś okazać się totalną nudziarą wychodząc zaraz po północy.
Delikatnie przekręciłaś kluczyk w zamku, aby nie narobić niepotrzebnego hałasu. Odchyliłaś drzwi i na palcach weszłaś do środka. Kiedy starannie zamykałaś drzwi twoje oczy oślepiło światło. Odwróciłaś się gwałtownie zasłaniając ręką twarz.
- Gdzie masz telefon? - usłyszałaś ostry głos ojca.
Zdezorientowana sięgnęłaś do kieszeni kurtki i wyjęłaś smartfona pokazując go tacie. Powoli przyzwyczajałaś się do światła dlatego też zaprzestałaś zasłaniać oczu.
Mężczyzna szybkim ruchem wyrwał urządzenie z twojej ręki.
- Dostaniesz go z powrotem kiedy nauczysz się go odbierać - powiedział stanowczo, zgasił światło i poszedł w kierunku swojej sypialni.
Oparłaś się plecami o drzwi wejściowe. Odetchnęłaś głęboko. Właśnie w tej chwili zdałaś sobie sprawę z tego, jak bardzo zmęczona jesteś. Przecierając oczy poszłaś do łazienki na piętrze po drodze potykając się o kilka schodów. Cudem doszłaś do pokoju z tylko jednym siniakiem na kolanie.
Zdjęłaś z siebie wszystkie ubrania i weszłaś pod prysznic. Czułaś jak gorące strumienie wody zmywają z ciebie zmęczenie. Mogłabyś stać tak bez końca, jednak brak snu dał o sobie znać w postaci zawrotów głowy. Wyszłaś z kabiny i owinięta ręcznikiem skierowałaś się ku swojej sypialni. Bez przebierania się, weszłaś pod kołdrę i odpłynęłaś do krainy Morfeusza.

***

Obudziłaś się o godzinie 14. Leniwie podniosłaś się do pozycji siedzącej i zdałaś sobie sprawę, że jesteś kompletnie naga. Ból głowy nie pozwalał ci spokojnie myśleć.
- Gdzie są moje ubrania? - zapytałaś na głos powodując jeszcze większy ból głowy.
Chwyciłaś za szlafrok leżący na łóżku i ubrałaś go. Wstałaś kierując się do łazienki gdzie znalazłaś odpowiedź na swoje pytanie. Czarna spódniczka leżała w wannie, kurtka w zlewie a bluzka zdobiła podłogę.
- Przecież nie byłam aż tak pijana - powiedziałaś sama do siebie.
Powoli zebrałaś ubrania i ułożyłaś je w kostkę. Stanęłaś naprzeciwko lustra oparta o zlew. Popatrzyłaś na swoje odbicie. Twoje oczy szpecił rozmazany makijaż a włosy sterczały na wszystkie strony.Włączyłaś kurek zlewu nabierając zimnej wody w dłonie i obmywając twarz. Po kilku minutach różnych zabiegów doprowadzenia się do normalności, czułaś się lepiej. Przynajmniej nie straszyłaś już samej siebie. W pokoju ubrałaś się i zeszłaś na dół do kuchni. 
W domu nie było nikogo. Rodzice zapewne wyszli już do pracy. Na wysepce w kuchni znalazłaś kartkę z wiadomością: "Twój telefon jest cały i zdrowy w moich rękach - tata". Jęknęłaś na wspomnienie iPhone'a. Nie lubiłaś korzystać z laptopa, bo na telefonie miałaś wszystko, dzięki czemu mogłaś łatwo i szybko porozumieć się z przyjaciółmi.
Przygotowałaś sobie coś do jedzenia i zajrzałaś do apteczki w poszukiwaniu czegoś na ból głowy. Nie byłaś ekspertem w tych sprawach, więc wzięłaś pierwszy lepszy lek z napisem "na ostry ból". Po kilku minutach mogłaś już racjonalnie myśleć. Postanowiłaś pojechać do Maren i opowiedzieć jej całą historię z poprzedniej nocy. Akurat chwile spędzone z Danielem pamiętałaś doskonale i na myśl o pocałunku uśmiechnęłaś się do siebie.
Założyłaś kurtkę i buty. Na dworze panowała jesienna pogoda, wiało i lekko mżyło. Odruchowo sięgnęłaś do kieszeni w celu sprawdzenia godziny na telefonie, ale za chwilę zdałaś sobie sprawę ze swojej bezmyślności. Wzięłaś portfel oraz klucze i wyszłaś z domu.
Z zaskoczeniem zauważyłaś znany samochód zaparkowany pod twoim domem. Nie, to nie może być on pomyślałaś. Niepewnie ruszyłaś w jego stronę, aby przyjrzeć się kierowcy. Twoja teoria się potwierdziła. Za kierownicą siedział Daniel, który na twój widok się uśmiechnął i wyszedł z samochodu. Ubrany był w czarne zwężane spodnie i szarą bluzę. Wyglądał o wiele lepiej i schludniej niż na imprezie.
- Jak się czujesz? - zapytał podchodząc do ciebie
Odezwała się w tobie najgorsza cecha - nieśmiałość. Stałaś jak wryta i z lekkim zmieszaniem zaczęłam oglądać swoje palce dłoni.
- Dobrze - skłamałam - A ty?
- Dla mnie wracanie o takiej porze to norma - odparł przyglądając ci się a po chwili dodał - Podwieźć cię gdzieś?
Po raz pierwszy odważyłaś się spojrzeć mu w oczy, w te same oczy, które kilkanaście godzin temu przyprawiały cię o drżenie kolan. Nie inaczej było w tym wypadku. Niebieska, niemal oceaniczna toń sprawiła, że w środku czułaś jak się topisz.
- Właściwie to miałam pojechać metrem - odpowiedziałaś spuszczając wzrok.
- Daj spokój i wsiadaj - powiedział otwierając ci drzwi do samochodu.
Skinieniem głowy dałaś znak, że się zgadzasz. Wsiadłaś do samochodu a po chwili Norweg siedział obok ciebie.
- Gdzie jedziemy? - zapytał odpalając mercedesa.
Podałaś mu adres Maren. Jej dom znajdował się jakieś 3 kilometry od centrum, więc droga nie powinna wam zająć dłużej niż 10 minut. Nie miałaś pojęcia jaki temat poruszyć z Norwegiem, więc w ciszy czekałaś na to, aż on zagadnie.
- Rodzice nie byli źli? - zapytał w końcu.
- Właściwie to nie wiem - odparłaś szczerze - Widziałam się tylko z tatą, który wziął mi telefon i poszedł dalej spać.
- To nie tak źle - przyznał z uśmiechem - Bałem się, że przeze mnie będziesz miała kłopoty.
- Moi rodzice są w porządku, właściwie to chyba powinnam się cieszyć, że to tylko telefon...
I znów cisza. Nie byłaś w stanie dalej drążyć tematu. Zżerały cię nerwy, nieśmiałość cię zablokowała.
- Co ty taka przyćmiona jesteś? - zapytał w końcu.
Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- W sensie... Eeem, no wczoraj byłaś jakaś bardziej do pogadania - plątał się.
Spuściłaś wzrok. Nagle twoje paznokcie były znacznie ciekawsze niż rozmowa z Norwegiem. Nie miałaś pojęcia co mu odpowiedzieć.
Nagle Daniel zjechał samochodem na pobocze. Byliście akurat na drodze już poza centrum Oslo. Chłopak wysiadł z samochodu, obszedł go i otworzył twoje drzwi.
- Wysiadaj - powiedział stanowczo.
Zaczął cię paraliżować strach, nie byłaś w stanie nic powiedzieć. Posłusznie wysiadłaś z samochodu. Daniel podszedł do ciebie i złapał cię za ręce. Swoje niebieskie tęczówki skierował wprost ku twoim czekoladowym oczom.
- Wiem, że możesz się otworzyć bez alkoholu - powiedział zbliżając twoje dłonie do swoich ust - Nie potrzebujesz używek, żeby przestać być nieśmiałą, zagubioną dziewczyną.
- Daniel, to trudne.. - zaczęłaś, ale Norweg mi przerwał:
- Pomogę ci. Mówią, że po alkoholu ludzie nie potrafią kłamać, pokazują swoją prawdziwą twarz. Ty zrobiłaś to wczoraj, musisz po prostu uwierzyć w siebie - pocałował jeden z palców twoich dłoni.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo bym chciała - odparłaś przytulając się do Daniela.



__________________________________

Hej! Po miesiącu wreszcie jestem! Rozdział miał się pojawić dwa tygodnie temu, ale coś się we mnie zablokowało... Oddaje Wam to coś do oceny. Postanowiłam zostać przy tej narracji, bo tak zaplanowałam tego bloga. Dziękuję za wszystkie komentarze ♥ Bardzo mnie motywowało to do dalszego działania, jesteście Kochane :*
Mam w głowie plan nowego bloga, tam już nie będzie tej narracji, będzie narracja trzecioosobowa, czyli wielkie wyzwanie dla mnie :D Blog również będzie o skokach a w roli głównej któryś z Norwegów, ale więcej zdradzić nie mogę. Co myślicie?

Sztuka Zapominania

Zapraszam na najnowszy blog, który jeszcze nie miał swojej premiery. Zachęcam do zapoznania się z zakładkami Bohaterowie i Historia :)

poniedziałek, 24 listopada 2014

2 - Love is only figured once in life

Siedziałaś na miejscu pasażera kiedy Daniel odpalił swojego mercedesa. Z histerią próbowałaś otworzyć drzwi, ale twoje starania były na nic, Norweg zatrzasnął je. Ruszyliście a prędkość jaką osiągaliście stawała się niebezpieczna. Po chwili zdałaś sobie sprawę, że twój kierowca jest pod wpływem alkoholu i Bóg wie czego jeszcze
- Idioto, ty jesteś pijany! - krzyczałaś próbując przejąc kontrolę nad kierownicą.
Chłopak zgrabnym ruchem ręki odepchnął cię i skupił się na drodze. Sprawiał wrażenie, że wie co robi, lecz w rzeczywistości jego oczy były nieobecne. Twoje serce zaczęło bić mocniej. Drżącymi rękami sięgnęłaś po pas bezpieczeństwa, gdyż miałaś przeczucie, że ta podróż nie skończy się szczęśliwie. Chciałaś zminimalizować ryzyko potłuczeń jakie odniosłabyś w wyniku nieprzewidzianego zderzenia z innym autem. Puls ci podskoczył kiedy wjechaliście na autostradę. Spojrzałaś z przerażeniem na wciąż niewzruszonego Norwega. Ten w odpowiedzi położył dłoń na twoim kolanie.
- Wiem co robię, skarbie - powiedział a ty momentalnie zsunęłaś jego rękę.
Nacisnął mocniej pedał gazu. Wpiłaś się w siedzenie a wyobraźnia wykreowała scenę twojego pogrzebu. Widziałaś swoją rodzinę, Maren i Bjoerna opłakujących twój grób. Jako katoliczka zaczęłaś zmawiać modlitwę, bo byłaś pewna, że za chwilę umrzesz. Usłyszałaś jak Daniel śmieje się pod nosem, ale zignorowałaś go. Nagle zrobiło ci się słabo i poczułaś potrzebę wyjścia z pojazdu w obawie przed zbliżającą się torsją.
Ciężko jest sobie wyobrazić ulgę, którą poczułaś kiedy chłopak zwolnił i zjechał z autostrady, aby skręcić w poboczną ulicę. Po obydwóch stronach jezdni znajdowały się wysokie lasy. Jeden strach przeminął, aby zrobić miejsce drugiemu. A co jeśli on chce mnie zgwałcić? przeleciało ci przez myśl.
- Daniel, ja muszę wyjść - powiedziałaś nagle.
- Spokojnie, już jesteśmy prawie na miejscu - zapewniał nie odrywając wzroku od drogi.
- Ale ja muszę wyjść! - pisnęłaś histerycznie uderzając pięściami o drzwi.
Zatrzymał samochód a ty z niedowierzaniem nacisnęłaś klamkę, która nie stawiała ci oporu. Wyszłaś z samochodu.
- W takim razie pójdziemy piechotą - powiedział chłopak, również wychodząc.
Kucnęłaś, aby się uspokoić. Jezdnia była pusta, więc spokojnie mogłaś pozostać w takiej pozycji przez kilka minut. Głęboko oddychałaś i czułaś jak po twoich skroniach spływają kropelki potu. Nie mogłaś uwierzyć w to, co się dzieje. Było to wręcz irracjonalne dla ciebie.
Ukryłaś twarz w dłoniach, łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. Twoje ciało odmówiło ci posłuszeństwa po tym jak Daniel zafundował ci dużą dawkę adrenaliny.
Oddychałaś wolno i głęboko, chociaż wciąż nie mogłaś się uspokoić. Chłopak podszedł do ciebie i wziął twoje drobne ciało na ręce. Przytuliłaś się do jego torsu, ręce zarzuciłaś na jego ramiona. Nie obchodziło cię co przed chwilą zrobił, nie dbałaś o to, że przed chwilą prawie straciłaś życie przez tego wariata. Potrzebna ci była bliskość drugiej osoby.
O dziwo, nie czułaś od niego odoru alkoholu. Widocznie chłopak zdążył wytrzeźwieć, lub po prostu sprawiał takie pozory.
Powoli twoje ciało przestawało drżeć. Daniel bez słowa szedł jezdnią z tobą na rękach. Wcześniej myślałaś, że jest słabo zbudowany, że tylko jego wzrost dodaje mu muskulatury. Okazało się, że Norweg bez problemu niósł cię przez ponad 500 metrów.
Byliście na miejscu. Podniosłaś głowę z jego torsu i spojrzałaś na wielką halę sportową jakieś 200 metrów od was. Uznałaś, że jesteś w stanie iść dalej samodzielnie, Daniel się nie opierał. W twojej głowie rodziło się kilka pomysłów co do miejsca, do którego zabrał cię chłopak, jednak żadna z tych teorii nie do końca pasowała.
Norweg chwycił twoją dłoń i poprowadził w kierunku wejścia. Przekręcił kluczyk w drzwiach i po chwili znajdowaliście się na środku sali gimnastycznej, gdzie znajdowało się co najmniej 10 rozłożonych materaców. Jedna ze ścian była cała obwieszona wielkimi lustrami. Zauważyłaś, że w kątach leżą inne przyrządy służące do ćwiczeń. Dookoła panowała ciemność. Jedynym źródłem światła była pełnia księżyca. Stanęłaś naprzeciwko Daniela. Nie miałaś pojęcia po co cię tam zabrał, więc zapytałaś:
- Co my tu robimy?
Uśmiechnął się a ty zauważyłaś małe iskierki w jego niebieskich oczach. Takie same jak wtedy, gdy ci się przedstawiał na imprezie. Dostałaś gęsiej skórki na wspomnienie tamtego momentu.
- Przepraszam - odparł dotykając twoich palców prawej ręki - Nasza znajomość źle się zaczęła.
Był pewny swoich słów, ale ty wciąż miałaś wrażenie, że mówi, jakby był pod wpływem jakichś środków odurzających.
- Daniel, chcę mieć pewność, że znów nie wymyślisz coś głupiego. Jesteś pijany? Nie wiem, może naćpany, czy coś? - zapytałaś a on zaśmiał się.
- Nie, Evelyn. Nie wypiłem dużo - powiedział a kiedy spojrzał w twoje oczy dodał - Sprawiłaś, że szybko wytrzeźwiałem.
Zmieszałaś się i spuściłaś wzrok na swoje szpilki, które cię niemiłosiernie uciskały.
- Zdejmij to cholerstwo - poprosił Daniel zauważając twój grymas na twarzy - Nie chcę, żebyś cierpiała.
Kolejne zdanie, które wywarło na tobie wrażenie, jakby Norweg był nie z tej ziemi. Bo kto mówi nowo poznanej dziewczynie takie rzeczy nawet jej nie znając?
Zrobiłaś jak powiedział. Odetchnęłaś z ulgą. Znów stanęłaś przodem do Daniela, jednak teraz twoja głowa nie była na poziomie jego ust a obojczyka. Niezbyt ci do odpowiadało, ale nic nie mówiłaś.
Po chwili ciszy jaka nastała pomiędzy wami, chłopak zdecydował się powiedzieć:
- Przyprowadziłem cię tutaj, bo chciałem, żebyś poznała moją miłość.
Poczułaś ukłucie w sercu. Przez twoją głowę przeleciała myśl, że zaraz wejdzie wysoka blondynka o talii osy a Daniel przedstawi ci ją jako jego dziewczynę. Całe twoje ciało przeszyło uczucie rozczarowania. Niesamowite jak słowa potrafią ranić. Nawet te z ust osób, które uznajemy za pozornie nieważne. Czy faktycznie Daniel był ci obojętny? Kolejne zdanie przyprawiło cię o jeszcze większy ból jakby na zaprzeczenie pytania.
- A tak właściwie to nie miałem pomysłu na przechowanie mojej zdobyczy. Wiesz, że jesteś pierwszą dziewczyną, którą porwałem?
- Po co to zrobiłeś? Żeby się zabawić? - pytania zaczęły niekontrolowanie wylewać się z twoich ust - Wiesz co ja przeżyłam w tym samochodzie?! Myślałam, że umrę! Po co? Bo zachciało ci się pokazać mi jakąś twoją miłość, która właściwie wcale nie powinna mnie obchodzić. Myślałam, że chodzi ci o coś ważnego a ty od tak wymyśliłeś sobie, że porwiesz nieletnią i będziesz miał z tego frajdę. Teraz wiem, żeby nie ufać takim jak tobie.
Po swoim monologu skierowałaś się w stronę wyjścia, lecz chłopak szarpnął twoją rękę i sprawił, że w mgnieniu oka znalazłaś się znów przy jego torsie. Daniel przytulił cię mocno a ty zaczęłaś bić pięściami jego klatkę piersiową.
- Jesteś słodka jak się złościsz - powiedział śmiejąc się.
- Przestań! - krzyczałaś - To nie jest śmieszne! - akcentowałaś każde słowo.
- Uspokój się, kobieto! Bez obaw, moja miłość nie jest kobietą, nie musisz być zazdrosna - rozluźnił uścisk kiedy przestałaś go bić. Zagotowało się w tobie, kiedy usłyszałaś słowo "zazdrosna".
- O kogo mam być zazdrosna, co? O chłopaka, którego widzę pierwszy raz na oczy i który Bóg wie co ze mną zaraz zrobi? Jesteś pełnoletni, prawda? Wiesz, że to zalicza się pod pedofilię? - mówiłaś rozhisteryzowana a blondyn nie przestawał się śmiać. Po chwili żałowałaś swoich słów i zrobiło ci się głupio. Poczułaś jak twoje policzki nabierają czerwonego koloru.
- Jestem sportowcem, idiotko. Przez myśl by mi nie przeszło, żeby cię wykorzystać! - powiedział ci prosto w twarz - Przyprowadziłem cię tutaj, żeby ci pokazać czym się zajmuję.
- Po co niby? Tym razem nie dam się nabrać, wszyscy jesteście tacy sa... - nie dokończyłaś mówić, gdyż twój monolog przerwał pocałunek Daniela złożony na twoich ustach. Miękkie rozpalone usta sprawiły, że znów dostałaś drgawek, jednak tym razem były one przyjemne. Nigdy byś sobie nie wyobraziła w taki sposób swojego pierwszego pocałunku.
Daniel oderwał usta od twoich i zapytał:
- Wystarczająca odpowiedź?
Uśmiechnęłaś się delikatnie, lecz nie miałaś odwagi popatrzeć w jego oczy o kolorze oceanicznego błękitu.
Ludzi nie można oceniać po pozorach. Zazwyczaj ci, którzy wydają nam się lekkoduszni, są tymi, którzy odegrają w naszym życiu najważniejszą rolę. Wtedy, na sali gimnastycznej jeszcze nie zdałaś sobie sprawy, że tajemniczy Norweg odmieni całą twoją rzeczywistość.

_______________________________

Cześć! Na początek bardzo chciałam podziękować za wszystkie 19 komentarzy, jesteście cudowne! ♥ Po drugie chciałam przeprosić za dwutygodniową przerwę i za to, że jestem w tyle z czytaniem i komentowaniem rozdziałów. Postaram się do końca tygodnia nadrobić :*
Co do rozdziału. Miał być dłuższy, ale uznałam, że podzielę to na dwie części. Mamy duuuużo Daniela, mniej więcej zarysowałam Wam charaktery głównych bohaterów. Mam nadzieję, że się podoba.

Pozdrawiam :*

niedziela, 9 listopada 2014

1 - There you go again making me love you

Stałaś samotnie przy jednej z wielu granatowych szafek na korytarzu szkoły. Niska brunetka o wielkich czekoladowych oczach, ubrana w czarne legginsy oraz granatową bluzę sięgającej do ud. Siłowałaś się z zamkiem swojej szafki, który nie pierwszy raz przysparzał ci problemów. Ludzie przechodzili obok ciebie obojętnie, z resztą jak zwykle. Mała, niezauważalna, niczym się nie wyróżniająca Evelyn...
- Mały chujek - przeklęłaś pod nosem. Szarpnęłaś zamek mocniej i w tym momencie wszystkie książki, które trzymałaś pod pachą upadły na ziemię.
Wzięłaś głęboki oddech, aby się uspokoić. Nienawidziłaś jak rzeczy martwe sprawiały ci problemy.
Przykucnęłaś i zaczęłaś zbierać książki oraz zeszyty z podłogi. Po chwili zauważyłaś dwie stopy zatrzymane dokładnie przed twoimi oczami. Już po drogich vansach wiedziałaś kto to. Powiodłaś wzrokiem do góry po smukłej sylwetce dopóki twoje oczy nie zatrzymały się na długich blond włosach a następnie znajomej twarzy.
- Powinnaś coś zrobić z tym zamkiem zanim zdecyduje ci oddać za te wszystkie bluźnierstwa w jego stronę - powiedziała Maren, twoja przyjaciółka.
Wstałaś z kucek i z opanowaniem powróciłaś do prób otwarcia kluczykiem zamka, które ostatecznie zakończyły się fiaskiem. Z histerią w oczach szarpnęłaś kluczem, a kiedy to nie dało efektów uderzyłaś pięścią w blaszane drzwiczki.
- Czekaj, niezdaro. Zaraz kogoś poproszę o pomoc - zagadnęła Maren widząc twoje nieudolne próby
- Nie trzeba - wymigiwałaś się. Wiedziałaś co tak na prawdę chce zrobić blondynka. Był to pretekst do ponownej konfrontacji z chłopakiem, który ci się podobał.
Bjoern. Wysoki, umięśniony, wiecznie uśmiechnięty czarnowłosy Norweg, który był od ciebie o rok starszy. Byłaś w nim zakochana po uszy, chociaż nigdy tak na prawdę nie dał ci do tego podstaw. Był w klasie matematycznej, tak jak ty. Ile byś dała, aby chociaż raz sam z siebie podszedł do ciebie i tak po prostu zaczął rozmawiać.
Codziennie marzyłaś, aby chociaż przez chwilę słyszeć jego niski głos. Nie ważne do kogo zwrócony, sprawiał, że czułaś przyjemne ciepło a na twoich rękach pojawiała się gęsia skórka.
- Hej, Bjoern! - zawołała Maren przechodzącego obok ciebie chłopaka. Przez przypadek jego ramię otarło się o twoje co przyprawiło twoje ciało o przyjemne dreszcze.
Był ubrany w szare zwężane spodnie dresowe, które były idealne dopasowane do jego umięśnionych nóg. Jego tors przykrywał biały t-shirt, na który założył czarny dres z kapturem.
Wtedy twoje nozdrza uderzył zapach jego perfum, które mogłabyś wdychać do końca życia.
Nieśmiało na niego spoglądałaś słuchając paplaniny twojej przyjaciółki. Kątem oka mogłaś zauważyć, że on również się tobie przygląda. Zawstydzona odwróciłaś wzrok i założyłaś kosmyk włosów za ucho.
- To jak, pomożesz? - zapytała Maren.
- Zobaczę co da się zrobić - odparł a ty odsunęłaś się od szafki robiąc mu miejsce.
Ponownie zielone tęczówki lustrowały cię wzrokiem a ty nie miałaś pojęcia jak się zachować. Delikatnie się uśmiechnęłaś i ponownie odwróciłaś wzrok.
Chłopak najpierw uderzył pięścią w zamek a następnie mocno szarpnął kluczem przekręcając go. W efekcie drzwiczki twojej szafki otworzyły się ukazując jej zawartość.
- Wow, niezłą masz parę w rękach - skomentowała Maren.
- Jakby był jeszcze jakiś problem to jestem do usług - powiedział bardziej do ciebie niż do blondynki i pomachał wam na odchodnym.
Wodziłaś za nim wzrokiem dopóki nie zniknął za zakrętem korytarzu.
- Mamuńciu, Evelyn! Dlaczego ty nic do niego nie zagadałaś?! - zwróciła się do ciebie z pretensjami - Przecież on pożerał cię wzrokiem!
- Nie miałam co... - tłumaczyłaś się. Udawałaś, że ci głupio, jednak w środku cała drżałaś na wspomnienie niebiańskiego uśmiechu chłopaka.
- Przecież on ci się podoba, do cholery jasnej. Skąd ma to wiedzieć? Musisz wysyłać jakieś sygnały! - wyjaśniała trochę zbyt głośno.
- Daj spokój, jeszcze ktoś usłyszy - uspokajałaś ją.
- No i o to chodzi! Heloł, Evelyn, budzimy się z zimowego snu! - potrząsała tobą.
- Mamy listopad, Maren - przypomniałaś jej.
Dziewczyna teatralnie przewróciła oczami.
- Dzisiaj jest impreza u mnie. Zaprosiłam Bjoerna, masz zrobić się na bóstwo i przyjść - powiedziała stanowczo co spotkało się z twoim niezadowoleniem. Westchnęłaś ciężko i powiedziałaś:
- Przyjdę.
Maren z nieopanowaną radością przytuliła cię i z entuzjazmem odparła:
- Będzie świetna zabawa, bo zaprosiłam paru znajomych, którzy już skończyli szkołę. Wiesz, "dilerzy procentów" jak to mówią.
- Wiesz, że nie przepadam za alkoholem - przypomniałaś jej.
Pod wpływem spirytusu kręciło ci się w głowie i cię mdliło co mogło być spowodowane gorzkim smakiem wódki. Jedyny alkohol, który akceptował twój organizm, to było czerwone wino, ale kto na domówkach pija wino? Wszystkim zależy na szybkim odurzeniu jakie powoduje wódka. Nikt nie bawi się w picie wystawnego wina.
- Nawet jeśli Bjoern cię poprosi to się nie napijesz? - zapytała z ironią. Trafiła w czuł punkt.
Od odpowiedzi uratował mnie dzwonek na lekcję. Zostało dokładnie 45 minut do weekendu.

*

Stoisz przed szafą i nie widzisz nic prócz dresów, t-shirtów i czarnych spodni. Nigdy nie byłaś na imprezie, nie miałaś pojęcia jak się ubrać. Najchętniej poszłabyś w jednej ze swoich ulubionych bluz i czarnych rurkach, jednak czułaś, że wyszłabyś na niezdarę. Potrzebowałaś czegoś wystrzałowego.
Poszukałaś głębiej. Po chwili znalazłaś zakopaną, zmiętą czarną spódnicę sięgającą ci do połowy ud. Nie byłaś pewna co do tego ubrania, nie lubiłaś pokazywać zbytnio ciała, pomimo, że nie miałaś się czego wstydzić.
Stanęłaś przed lustrem. Wyglądałaś dobrze, mimo, że miałaś ubraną tylko spódnicę i biustonosz. Przeglądnęłaś się jeszcze raz.
- Nie jest tak źle - powiedziałaś sama do siebie dotykając szczupłej talii.
Musiałaś jeszcze znaleźć pasującą bluzkę. Ponowiłaś poszukiwania w garderobie. Znalazłaś króciutki bawełniany szary top z długim rękawem. Ubrałaś go i znów stanęłaś przed lustrem. Po raz pierwszy od kilku miesięcy na prawdę się sobie podobałaś.
Uzupełniłaś strój czarnymi rajstopami. Włosy ułożyłaś swobodnie na bok oraz namalowałaś delikatną czarną kreskę wokół oka. Byłaś gotowa, aby wyjść.
Schowałaś wszystkie potrzebne rzeczy do torebki, chwyciłaś skórzaną kurtkę i zbiegłaś na dół po schodach.
Na wychodnym pożegnałaś się z mamą i wyszłaś przed dom, gdzie czekał już na ciebie samochód, który należał do Alexa, brata Maren.
Otworzyłaś drzwiczki i usiadłaś na tylnym siedzeniu, gdzie znajdowały się już dwie osoby, których się nie spodziewałaś. Myślałaś, że oprócz Alexa i Maren nikogo nie będzie, jednak twoim oczom ukazał się Bjoern i inny chłopak.
- Cześć - powiedziałaś do wszystkich starając się ignorować ciągłe spojrzenia Bjoerna w twoją stronę - Mam nadzieję, że nie trzymacie jeszcze kogoś w bagażniku.
- Nikogo oprócz kilku martwych dziwek - odparł Alex co spotkało się z karcącym spojrzeniem Maren w jego stronę.
- Dużo będzie osób? - zapytał chłopak siedzący obok Bjoerna.
- To będzie skoczna impreza! - zawołał Alex.
- Około dwudziestu, dwudziestu pięciu - odparła spokojnie Maren.
Ciągle cię zastanawiało co miał na myśli Alex mówiąc, że to będzie skoczna impreza. Chodziło mu o to, że będzie muzyka?
Nie miałaś odwagi się zapytać. Bałaś się, że obecność Bjoerna siedzącego obok ciebie sprawi, że palniesz coś głupiego.
Maren i Alex przez większą część drogi zażarcie dyskutowali na temat alkoholu jaki mają przynieść starsi koledzy dziewczyny. Alex upierał się przy czystej wódce, jednak ta, podejrzewałaś, że ze względu na ciebie, trzymała stronę łagodniejszych trunków.
Ciągle patrzyłaś przez szybę na mijany obraz centrum miasta Oslo. Każde z mijanych miejsc niosło za sobą ważne dla ciebie wspomnienie. Czy to szkoła, do której uczęszczałaś będąc małą dziewczynką, czy to siłownia na którą pewnego czasu zdecydowałyście się z Maren zapisać.
Zapatrzona w kolejno mijane budynki nawet nie zauważyłaś jak Bjoern nachylił się nad tobą i położył dłoń na twoim udzie szepcząc do ucha:
- Ładnie dzisiaj wyglądasz.
Odwróciłaś głowę w jego stronę i patrząc w jego zielone tęczówki, który przyprawiały cię o palpitacje serca nieśmiało się uśmiechnęłaś. Spojrzałaś na jego pełne usta, które miałaś ochotę pocałować, jednak powstrzymałaś się ze względu na obecność innych osób.
Pełną napięcia pomiędzy wami chwilę przerwał Alex oznajmiając, że jesteście na miejscu. Spuściłaś wzrok i otworzyłaś drzwi. Wychodząc poprawiłaś sobie spódnicę, która lekko się podwinęła.
Staliście przed pewnym klubem, które rodzeństwo wynajęło na ten wieczór. Byłaś cała podekscytowana, twoje ciało przeczuwało, że tej nocy wydarzy się coś, co będzie miało wpływ na najbliższą codzienność. Nie byłaś jeszcze dokładnie pewna co, ale miałaś nadzieję, że to ty będziesz czerpać z tego korzyści.
Dołączyłaś do Maren, która od razu skierowała się za bar. Pomogłaś jej w rozstawianiu szklanek.
- No, kochana. Chyba ktoś tu się zakochał - powiedziała po chwili
- On jest cudowny. Nawet nie wiedziałam, że potrafi być taki czarujący - odparłaś ledwo dosłyszalnym głosem.
- Coś czuję, że będzie się duuużo działo tej nocy - rzekła Maren wsypując chrupki do misek.
Po kilku minutach usłyszałyście dźwięki piosenki "Faded" Zhu, które rozniosły się po całym pomieszczeniu oraz nieznajome ci okrzyki zadowolenia.
- Chyba nasi starsi koledzy przyszli - oznajmiła Maren biorąc tacę z przekąskami.
Zauważyłaś kilku chłopaków, którzy zabrali się za rozkręcanie imprezy. W mgnieniu oka na parkiecie pojawiło się kilka par tańczących w rytm dyskotekowej piosenki.
W lokalu panował półmrok, włączone były typowe kolorowe światła, które wirowały po całym pomieszczeniu. Kilka osób, które kojarzyłaś ze szkoły siedziało w lożach. Jeden z nieznajomych zwrócił twoją uwagę. Blondyn, wysoki, ubrany w biały t-shirt i czarne zwężane spodnie, który skakał w rytm piosenki z butelką wódki w ręce, z której co chwili popijał. Na początku odrzuciło cię jego zachowanie. Widać, że był lekko wstawiony a może i nawet pod wpływem innych używek.
Usiadłaś w loży przeznaczonej dla najbliższych przyjaciół Maren i nalałaś sobie soku do literatki. Blondyn widząc to doskoczył do ciebie i do szklanki nalał ci wódki.
- Co ty do cholery robisz?! - wstałaś z oburzeniem a ten odłożył butelkę, złapał cię za rękę i pociągnął na parkiet. Zwinnym ruchem przysunął twoje ciało do jego a ty nie mogłaś oprzeć się jego silnym ramionom. Dopiero teraz zauważyłaś jak umięśniony jest chłopak. Od razu pomyślałaś, że coś trenuje. Prawie dałaś się ponieść narzucanemu przez blondyna rytmowi, kiedy do rzeczywistości sprowadził cię smród alkoholu, którym był przesiąknięty.
Gwałtownie odskoczyłaś od niego i skierowałaś się ku pustej loży. Poczułaś mocne szarpnięcie twojej ręki i po chwili znów znalazłaś się w objęciach blondyna.
DJ zmienił piosenkę na twoją ulubioną "Sweet nothing" Calvina Harrisa i Florence Welch. Tym razem nie mogłaś omówić, całkowicie oddałaś się ruchom zgromadzonych ludzi wokół ciebie a przede wszystkim tajemniczemu blondynowi, który zachęcał cię do jeszcze większego szaleństwa.
Piosenka się skończyła a ty podziękowałaś blondynowi i chciałaś udać się usiąść jednak ten chwycił twoją dłoń i pociągnął w stronę tylnego wyjścia z lokalu. Po chwili obydwoje znaleźliście się na zewnątrz a twoje nogi ubrane jedynie w cienkie rajstopy owiał chłodny, jesienny wietrzyk.
Stanęłaś tyłem do budynku a chłopak stanął naprzeciwko ciebie z ręką opartą nad twoją głową o ścianę. Mogłaś poczuć jego cudowne perfumy, miałaś wrażenie, że pachnie nawet ładniej niż Bjoern, o którym swoją drogą całkiem zapomniałaś.
Byłaś lekko przestraszona i oszołomiona całą sytuacją. Nie znałaś tego chłopaka, któremu najwyraźniej się spodobałaś, jednak pomimo to wzbudzał w tobie nutkę zaufania.
- Jestem Daniel - powiedział uśmiechając się a w jego niebieskich oczach pojawiły się małe iskierki.
- Evelyn - odparłaś podając mu dłoń, której na początku nie zauważył. Po kilku minutach ciszy, podczas której Norweg wpatrywał się w twoją twarz zdecydowałaś się zapytać - Po co mnie tutaj zabrałeś?
- Bo jesteś bardzo ładna - odpowiedział a ty zauważyłaś w jego głosie nienaturalność, którą powoduje wódka.
Zaczerwieniłaś się.
- Dziękuję.
Wtedy chłopak zrobił niezrozumiałą dla ciebie rzecz, bo jak gdyby nigdy nic przytulił się do ciebie. Ręce oparł o twoją talię zachęcając cię, abyś objęła go wokół szyi, co zrobiłaś.
Staliście tak wymieniając się ciepłem waszych ciał, kiedy usłyszałaś czyjeś wołanie.
- Evelyn! - krzyczał zbliżający się Bjoern. Po głosie wyczułaś, że nie jest trzeźwy.
- Daniel, puść mnie - szepnęłaś do ucha blondyna, gdyż nie chciałaś, aby obiekt twoich westchnień zobaczył cię w dwuznacznej sytuacji.
W odpowiedzi Daniel przytulił cię jeszcze mocniej.
Słyszałaś zbliżające się kroki. Nerwowo zakryłaś twarz włosami z nadzieją, że Bjoern cię nie pozna i wtuliłaś głowę w ramię Daniela.
- O, przepraszam - usłyszałaś z ust czarnowłosego, lecz po chwili dodał z pretensją - Evelyn?!
Daniel rozluźnił uścisk a Bjoern mógł doskonale zobaczyć twoją twarz. Podszedł do chłopaka i zmierzył go od góry do dołu. Oboje byli wstawieni i obawiałaś się najgorszego.
- Co robisz z moją dziewczyną? - zapytał młodszy z nich a ty nie mogłaś uwierzyć temu co usłyszałaś.
Zapanowała krótka cisza, która była tłumiona przez ciśnienie rosnące pomiędzy chłopakami. W odpowiedzi Bjoern oberwał solidny policzek od Daniela. Próbowałaś ich rozdzielić. Byłaś wściekła na blondyna. Widząc krew sączącą się z nosa chłopaka chciałaś oddać Danielowi w taki sam sposób.
- Jakim prawem, do cholery jasnej, go uderzyłeś?! Co on ci zrobił?! Nawet go nie znasz, idioto! - wykrzyczałaś mu w twarz.
Usłyszeliście ożywione głosy, które nabierały siły z każdą sekundą. Chciałaś krzyczeć 'tutaj jesteśmy', ale Daniel uniemożliwił ci to. Zwinnie przerzucił sobie ciebie przez ramię i uciekł w stronę ulicy, gdzie stał jego zaparkowany samochód. Miałaś wrażenie, że bierzesz udział w filmie kryminalnym, co było dla ciebie absurdem. Nie wiedziałaś czy płakać z przerażenia czy ze śmiechu.
Posadził cię na przednim siedzeniu swojego mercedesa, próbowałaś otworzyć drzwi, jednak były zatrzaśnięte. Sam usiadł na miejscu kierowcy i ruszył w stronę centrum miasta.

____________________________________

Cześć! Jestem bardzo ciekawa jakie emocje wywołał u Was ten rozdział :D Zostawiam do Waszej oceny. Jeśli są jakieś błędy gramatyczne lub stylistyczne to napiszcie :)

Pozdrawiam :*

piątek, 31 października 2014

Prolog

"Will you still love me when
I'm no longer young and beautiful?
Will you still love me when
I got nothing but my aching soul?"

Nigdy nie powiedziałeś, że zostaniesz ze mną mimo wszystko. Nigdy nie powiedziałeś, że kochasz mnie ponad życie. Nigdy nie powiedziałeś, że chcesz ze mną dożyć starości. A jednak.
Może po prostu miałeś problemy z wyrażaniem uczuć? Może to życie musiało Cię tego nauczyć? Przez co musiałeś przejść, aby wreszcie docenić największy skarb, którego nie zauważałeś, a który miałeś na wyciągnięcie ręki?
Myślałeś, że będę tylko marionetką, Twoją następną z kolei. Myślałeś, że to będzie zabawne, zrobić ze mnie kogoś kim nie jestem. Myślałeś, że będę Twoim nowym wyzwaniem.
To nie było to, czego pragnie każda nastolatka. To nie było to, czego chciałam, a mimo to dałam Ci się uwieść i poprowadzić do rzeczywistości, która nie była dla mnie. 
Dlaczego się mną zainteresowałeś? Byłam całkowitym przeciwieństwem dziewczyny, która Ci odpowiadała a mimo to brnąłeś w to i sprawiałeś, że z każdym dniem upadałam coraz niżej.
Co by było gdybym wtedy Cię zignorowała? Może byłabym z Nim w szczęśliwym związku a Ty zataczałbyś się z każdym dniem coraz bardziej.
Nie żałuję. Nie żałuję, że Cię spotkałam. Nie żałuję, bo dzięki temu życie nauczyło nas obydwoje, co tak na prawdę znaczy "carpe diem" oraz kiedy słowa "kocham cię" mają sens.
Myśleliśmy, że robimy dobrze. Jesteśmy młodzi, cholera jasna! Wszystko nam się należy! Szkoda, że nie pomyśleliśmy o konsekwencjach, które będą ciągnęły się za nami do starości. Starości, którą spędzę z Tobą.

______________________________

Czeeeść! :D No i zaczynam kolejny projekt o nazwie "W poszukiwaniu szczęścia". Na ten pomysł wpadłam wcześniej i głównym bohaterem miał być ktoś inny, ale dzięki Gabrysi dopadła mnie myśl "dlaczego nie w taki sposób?".
Chciałam, aby ten prolog wywarł wrażenie. Pisałam go kilka dni, poprawiałam, usuwałam i dodawałam no i wyszło co wyszło xd Mam nadzieję, że Wam się podoba :*